6 października 2014

Episode 1.

                                                   
 * Sophie * 

   - Jesteś pewna, że nie chcesz zostać na noc ?
Carmen obserwowała mnie z lekko przymrożonymi oczyma. 
- Jest już późno, a po resztą wiesz, że czułabym się pewniej gdybyś jednak została. Jeśli martwisz się moimi rodzicami to zapewniam Cię, że nie będą mieli najmniejszych obiekcji. - Dodała.
  Byłam jej wdzięczna, że się o mnie tak martwiła, ale sterczałam przed jej domem już jakieś dwadzieścia minut wysłuchując tej gadaniny. Gdyby tylko pozwoliła mi w końcu odejść to byłabym naprawdę szczęśliwa, a co ważniejsze prawdopodobnie kładłabym już rękę na klamce w pokoju.
- Jest w porządku, naprawdę. Dam radę, nie martw się.

Siliłam się, by zabrzmiało to naprawdę przekonywająco, ale sądząc po minie Carmen, wcale jej to nie przekonało. Westchnęła tylko i zmrużyła oczy jeszcze bardziej. Wyglądała teraz jak rasowa Azjatka.
- Ech, gdybym tylko miała starszego brata to kazałabym mu Cię odprowadzić. Z pewnością by to zrobił. - Dodała ciszej wydymając usta w podkówkę.
   Uśmiechnęłam się mimowolnie wyobrażając sobie jej brata. Jeśli byłby równie nadpobudliwy co ona to czuję, że chyba byłoby to dla mnie za wiele. Jedna pokręcona Carmen wystarczyła w zupełności.
- Jesteś niemożliwa. Naprawdę.
   Szturchnęłam ją lekko w ramię  i powoli ruszyłam w stronę ulicy po nierównym chodniku. Byłam wciąż zwrócona twarzą ku niej, więc dokładnie widziałam, że otworzyła usta by coś jeszcze powiedzieć, a raczej by mnie jakoś namówić bym jednak została, ale ostatecznie  przechyliła głową na bok obserwując jak odchodzę.

   
   Odwróciłam się na pięcie i pewniejszym już krokiem ruszyłam przed siebie. Zerknęłam jeszcze przez ramię chcąc się upewnić, że Carmen zniknęła już w środku, jednak moja przyjaciółka wciąż tkwiła na ganku. Siedziała na schodku opierając głowę o drewnianą barierkę. W tym świetle wyglądała jakby uleciało z niej całe życie. A może tylko mi się zdawało ? W ogóle dziś zachowywała się tak jakoś inaczej. Spokojniej. To zdecydowanie nie było w jej stylu.
   Gdyby się coś działo to powiedziałaby mi. Tak, na pewno by to zrobiła. W końcu mówiłyśmy sobie wiele ważnych rzeczy, pomimo, że nie znałyśmy się za długo, bo jakieś cztery a może i pięć miesięcy ? nie jestem pewna. Straciłam rachubę czasu. 

  
   Podążałam za gasnącym już światłem ulicznych latarni i wypatrywałam ... kogoś, właściwie kogokolwiek, ale ulice były totalnie opustoszałe. Nawet w domach nie paliły się już praktycznie żadne światła. Czułam się dziwnie, niczym mała dziewczynka łamiąca zakaz rodziców i wymykająca się po nocach.
   Odetchnęłam głęboko chłodnym, wieczornym powietrzem i w zamyśleniu powoli sunęłam przed siebie. Wcale nie spieszyło mi się do domu, bo po co ? Czy na mnie ktoś czekał ? Nie. I chyba nigdy to się nie zmieni.  Pani Brann zapewne spała już od jakichś dobrych kilku godzin, więc nawet nie usłyszy jak wrócę. W sumie to nawet jakbym wyważyła drzwi to i tak by nie usłyszała. Miała niesamowicie twardy sen. Może to przez to, że się starzeje ?.
    Pewnie tak.
   

   Niemal odruchowo skręciłam na ścieżkę prowadzącą przez park. Często tędy wracałam, bo było po prostu bliżej. Czasem siadałam na jednej z ławek i obserwowałam ludzi, albo po prostu bezcelowo gapiłam się w niebo. Lubiłam patrzeć  na innych, każdy był tak rożny.  Jeden szedł z szerokim uśmiechem, podśpiewując pod nosem, drugi rozmawiał gorączkowo przez telefon, inny z kolei był tak zamyślony, że potykał się na równej drodze, albo w ogóle wpadał na kogoś. Ciekawe czy i mnie obcy tak obserwują. Ciekawe co sobie o mnie myślą. W sumie co mogliby myśleć widząc taką zwyczajną - powiedziałabym nijaką - dziewczynę jak ja ?. Zapewne mijają mnie bez nawet jednego spojrzenia. Jeżeli już, to są one zapewne krótkie i przelotne. 
   Westchnęłam.
   Jedyne, czego teraz potrzebowałam to pyszne, gorące kakao o smaku orzechowym, mięciutki kocyk, masa poduszek i dobra książka. Zdecydowanie lepiej zagłębiać się w świecie innym niż szara rzeczywistość, która mnie otacza i tak przygnębia.
   Zawahałam się przez chwilę, ale w końcu postanowiłam przejść jak najszybciej przez opustoszały park, bo robiło się już naprawdę późno. Dochodziła północ i pomimo kilku starych lamp migających jeszcze sporadycznie to odczuwałam lekki niepokój. Właściwie to nie wracałam jeszcze nigdy przez ten park o takiej poorze i wyglądał dość strasznie. Szczególnie drzewa poruszające niespokojnie koronami. To tylko za sprawą wiatru. Tak, wiedziałam o tym doskonale, jednak moja wyobraźnia nie dawał mi spokoju. Sylwetki bezpańskich kotów wyłaniały się zza krzaków, to znów znikały. Jeden przebiegł mi nawet pod nogami powodując zachwianie równowagi i o mało się nie wywróciłam. Moje serce waliło jak szalone, ale odważnie kroczyłam przed siebie.
   Jeszcze tylko chwila i będę z powrotem na ulicy, jeszcze tylko polanka. Tak, muszę jeszcze tylko przejść przez małą, okrągłą  polankę otoczoną wokoło pojedynczymi drzewami. Byłam tu milion razy, czego się niby bać ? W najgorszym razie, kot znów przebiegnie mi pod nogami.
    Trzymałam się tej myśli.
    Przystanęłam. Rozejrzałam się uważnie dookoła wytężając wzrok i pomimo, iż widziałam niewiele to polana wyglądała całkiem spokojnie. Dodatkowo blask księżyca przecierającego się pomiędzy ciemnymi chmurami oświetlał mi nieco przestrzeń i sprawiał, iż czułam się odrobinę pewniej.
   Westchnęłam i odważnie ruszyłam z miejsca.
   

   W jednej sekundzie stanęłam jak wryta. W momencie, gdy za moimi plecami usłyszałam dźwięk przywodzący mi na myśl ciało spadające, raczej zeskakujące z drzewa, przeszył mnie zimny dreszcz. Zastygłam w bezruchu. Zamiast uciekać ile sił w nogach, ja stałam. Po prostu stałam. 
Cisza.
   Nic nie słyszałam, jedynie wiatr, ponuro świszczący pomiędzy drzewami i wywołujący u mnie gęsia skórkę. Ciężkie,nocne  powietrze przesiąknięte było czymś dziwnym, czymś, co  sprawiało, że oddychało mi się coraz gorzej.  
   Byłam obserwowana.
   Niemal czułam na sobie ten wzrok, zupełnie jakby ktoś próbował wywiercić mi dziurę w głowie.                   
   Ktokolwiek lub cokolwiek to było, tylko czekało, aż się poruszę - wiedziałam to.

2 komentarze:

  1. wow, ale mnie zaskoczyłaś/łeś tym rozdziałem. Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na dalszy rozwój akcji :D / Karu :3

    OdpowiedzUsuń